Dwie czarne skrzynki samolotu rozbitego pod Smoleńskiem rejestrowały rozmowy załogi. Pierwsza nagrywała radiowe rozmowy pilotów z kontrolerami lotu na warszawskim lotnisku, a później z lotniska pod Smoleńskiem. Druga czarna skrzynka rejestrowała rozmowy z wnętrza samolotu, a dokładnie z kokpitu Tu-154M. Prokurator generalny zadecydował o odtajnieniu większości nagrań. Jednak końcowy fragment, najbardziej dramatyczny, ma być utajniony.
Nagrania były badane w Moskwie przez rosyjskich ekspertów wraz z wojskowymi prokuratorami z Polski przy udziale członków Komisji Wypadków Lotniczych. Z nieoficjalnej relacji wiadomo, że trzech pilotów tuż przed katastrofą zdawało sobie sprawę, że nie uratują maszyny. Rejestrator nagrał też dźwięki z pomieszczeń pasażerskich. W kilkudziesięciu ostatnich sekundach nagrania rejestrator z kokpitu nagrał rosnący szmer z przedziałów pasażerskich. Aż w końcu usłyszeliśmy nieludzki krzyk przerażenia i bólu - powiedział jeden z prokuratorów - podała dziś na swych stronach "Gazeta Prawna", powołując się na anonimowego informatora.
Prokurator dementuje
Tymczasem po kilku godzinach wiadomości te dementuje w rozmowie z TOK FM rzecznik prasowy Naczelnego Prokuratora Wojskowego płk Zbigniew Rzepa. Powiedział, że nie istnieją nagrania z kabiny pasażerskiej rozbitego Tu-154. Jego słowa cytuje gazeta.pl - w Moskwie pracuje tylko jeden prokurator wojskowy, który nie mógł ujawnić dziennikowi "Gazeta Prawna" tych nieprawdziwych informacji.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?